Strona:Franciszek Kowalski - Miecz i lutnia.djvu/91

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    Walka na śmierć, straszna, mściwa!
    Do szeregów dziś mnie wzywa!
    Za wolność, którą okrutnie
    Dziki wróg okuł w kajdany,
    Spiesząc, w locie niewstrzymany,
    Chwytam miecz, a rzucam lutnię.
    Droga! życz mi szczęsnéj doli;
    Życz, niech ojczyzna walcząca
    Tłumy swych wrogów rostrąca,
    I zatrze hańbę niewoli!
    Jeśli zwiodłszy bój straszliwy
    Krwią ich zbroczę oręż mściwy,
    Wtedy, kto jestem, nie spytasz;
    Lecz obróńcę twéj swobody,
    Wznosząc głos twych uczuć młody
    Złotym uśmiéchem przywitasz:
    Jeżeli zaś poledz muszę,
    Niech twe usta koralowe
    Łając me losy surowe,
    Zmówią pacierz za mą duszę!