Strona:Franciszek Kowalski - Miecz i lutnia.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Lecz skąd te grzmoty ponure?
Widzisz tę sytą gromów zagniewaną chmurę?
Widzisz po niéj ogniste latające wstęgi,
Zwiastunki jéj ogromu, gońce jéj potęgi?
Widzisz pod nią tę skałę, któréj szczyt poziomy
Bez przerwy nań ciskane odciska jéj gromy?..
Próżno się napaść odeprzeć wysila!
Ale czekaj... jedna chwila...
Słyszysz grzmiący huk działa?.. dotąd nieulękła,
Głusząca trzaskiem gromów dumna chmura pękła!
Już bladością przestrachu jak trup obleczona
Pierszcha we wszystkie świata zdumionego końce;