Strona:Fiodor Dostojewski - Cudza żona i mąż pod łóżkiem.pdf/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jowicz tonem ostrym, jak to czynił zazwyczaj podczas swych rozmów ze mną. — Lubię ludzi praktycznych, a nie cierpię sentymentalnych dziam. Gotów jednak jestem przyznać, że i twoja myśl co do odkomenderowania mnie tutaj, nie jest całkiem niedorzeczna. Istotnie, mogę zakomunikować wiele rzeczy ważnych dla nauki i co się tyczy stosunków obyczajowych. Obecnie jednak wszystko bierze nowy i niespodziewany obrót i nie warto troszczyć się o same tylko pobory. Słuchaj uważnie. Ty siedzisz?
— Nie, stoję.
— No, to usiądź sobie gdziekolwiek bądź, choćby na podłodze i słuchaj uważnie.
Zirytowany wziąłem krzesło i ze złością stawiając je, stuknąłem niem o podłogę.
— Słuchaj, — zaczął mówić tonem rozkazującym, — przychodziły tu dzisiaj ogromne tłumy publiczności. Pod wieczór nie wystarczyło miejsca i zjawiła się policja dla utrzymania porządku. O ósmej t. j, wcześniej jak zwykle, gospodarz widział się zmuszonym zamknąć swe widowisko i przerwał przedstawienie, by obliczyć uzyskaną kasę i przygotować się lepiej na jutro. Wiem, że jutro zbierze się tu cały kiermasz. Przypuszczać należy, że całe wykształcone towarzystwo stolicy, świat kobiecy z wyższych sfer, posłowie i ambasadorowie obcych państw, cała palestra i. t p. przesuną się przez tę salę. Ba, co więcej: nazjeżdża się tu mnóstwo ludzi z odległej prowincji, z całej naszej szerokiej, a ciekawej ojczyzny. Rezultat jest ten — że wszystkich oczy na mnie są zwrócone, i choć jestem w ukryciu, ale mam wszędzie pierwszeństwo. Zacznę uczyć głupi tłum. Sam pouczony doświadczeniem, przedstawiać będę w swojej postaci przykład wzniosłości i zarazem pokory wobec losu! Będę, że tak powiem, katedrą, z której zacznę uczyć ludzkość! Same już przyrodniczo-naukowe odkrycia, o których, jako o zaobserwowa-