Strona:Fiodor Dostojewski - Cudza żona i mąż pod łóżkiem.pdf/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— No, to jest już rzeczą policji i do niej też w takim razie należy się odnieść...
— Przecie Iwan Maciejowicz może być potrzebny u nas. Mogą go zażądać.
— Co? Iwan Maciejowicz może być u nas potrzebny? He-he! A w dodatku, przecie on ma urlop, a zatem my możemy w ogólności go ignorowaćx-a on niech sobie tam zwiedza kraje Europy. Inna rzecz, jeśli on nie jawi się w oznaczonym terminie, no, wtedy, to zapytamy o niego, wdrożymy dochodzenia...
— Trzy miesiące! Timofjeju Siemionyczu, zlituj się pan!
— Sam sobie winien. Bo czy go kto tam gwałtem wsunął może? W takim razie, proszę, to chyba trzebaby dla niego nająć rządową niańkę, a to nie jest wcale przewidziane w budżecie. A co najgłówniejsza, to to, że krokodyl stanowi własność prywatną, a więc wchodzi tu już w grę tak zwana zasada ekonomiczna. A zasada ekonomiczna przedewszystkiem. Onegdaj podczas kolacji u Łukasza Andreiicza pan Ignatij Prokoficz mówił o tem bardzo trafnie: „Nam, powiada, potrzebny jest przemysł; przemysł, powiada, znajduje się obecnie u nas w zupełnym upadku. Trzeba pomyśleć o jego sanacji. Trzeba powołać do życia kapitał, a więc i stan średni, to znaczy, burżuazję. A ponieważ u nas kapitalizm nie istnieje, więc musi się przyciągnąć kapitały z zagranicy. Należy przedewszystkiem dać koncesję zagranicznym spółkom akcyjnym na wykupienie ziem naszych, całemi gubernjami. Własność ludowa — to trucizna, to ruina! Upadd przez nią zarówno przemysł, jak i rolnictwo. Trzeba, by towarzystwa zagraniczne wykupiły, jeśli możliwe, całą naszą ziemię, — stopniowo, — a następnie trzeba dzielić, dzielić, dzielić na możliwie małe działki, i sprzedawać je na własność prywatną. Lub też nawet nie sprzedawać, tylko