Strona:Fiodor Dostojewski - Cudza żona i mąż pod łóżkiem.pdf/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— A ja zostanę! Wszystko mi jedno! Jeśli się już urwało i tak, to wszystko mi już jedno! A wie pan, co podejrzewam? Ja podejrzewam, że pan jesteś właśnie zdradzonym mężem; oto co ja myślę!...
— Boże! co za cynizm!... Czy rzeczywiście pan tak podejrzewa? Czemu jednak mężem...? — Ja nie jestem żonaty.
— Jakto nieżonaty? Koszałki!
— Być może, że ja sam jestem kochankiem!...
— Ładnym kochankiem!
— Panie, panie! No więc dobrze, wyznam panu wszystko. Słuchaj pan głosu mojej rozpaczy. To nie ja jestem żonaty. Jestem tak samo kawalerem, jak pan. To moi przyjaciel, towarzysz serdeczny z lat dziecięcych... ja zaś jestem kochankiem... Powiada mi: „jestem człowiekiem nieszczęśliwym, piję, powiada, kielich goryczy, podejrzewam żonę swoją, że...“ — No, — mówię mu rozważnie, — a o co ty podejrzewasz żonę?... Ale pan mnie nie słucha. Słuchajże pan, słuchaj! — Zazdrość jest rzeczą śmieszną, powiadam mu, zazdrość to grzech!... — „Nie“ — rzecze, „jam nieszczęśliwy! Ja tego... kielicha, to jest, ja podejrzewam.“ — Ty, powiadam, jesteś moim przyjacielem i towarzyszem mego szczęśliwego dzieciństwa. Razem zrywaliśmy kwiaty radości, tonęliśmy w puchach rozkoszy. — Boże, nie wiem, co mówię. Pan się śmieje, młody panie. Ja chyba zwarjuję przez pana.
— Pan już zwarjował!...
— Tak, tak, przeczuwałem, że pan to powie... gdy wspomniałem o warjacji. Śmiej się pan, śmiej się, młody człowieku. Ja także kwitnąłem w swoim czasie, był czas, że i ja uwodziłem! Ach! dostanę zapalenia mózgu!
— Co to, duszyczko, może być? Jakgdyby ktoś kichnął u nas? — zaśpiewał staruszek. — Czy to ty kichnęłaś, duszyczko?
— O, Boże! — rzekła żona.