Strona:Fiodor Dostojewski - Cudza żona i mąż pod łóżkiem.pdf/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— W Pokrowską dzielnicę; siadaj, Haniu, podwiozę cię.
— Siądę z tej strony; wio-o! Ale prędko!
Dorożka odjechała.
— Skąd one wyszły?
— Boże! Boże! Czy nie pójśćby nam na górę!
— Do kogo?
— No, do Bobynicyna...
— E. nie, nie trzeba...
— Dlaczego?
— Jabym poszedł, ale ona wtedy się... wykręci; ja ją znam! Powie, że umyślnie przyszła po to, by mnie z kimś złapać, i wszystko na mnie zwali!
— I wiedzieć, że ona może jest tam! Słuchaj pan — nie wiem doprawdy, dlaczegoby pan nie miał pójść — do mieszkania jenerała...
— Ależ on się wyprowadził!
— Wszystko jedno, pojmuje pan? Przecież ona do nich poszła; no, więc pan także — pojmuje pan? Zrobi pan taką minę, jakby pan nie wiedział o tem, że jenerał się wyprowadził, niby to przychodzi pan do niego po żonę, no, i tak dalej.
— A potem?
— No, a potem przyłapujże pan, kto się nawinie, u Bobynicyna. Tfu, do djabła, co to za głu...
— A cóż panu do tego, że ja kogoś przyłapię? — Widać...
— Cóż i cóż! Łaskawco! Cóż? pan znowu swoje tak jak przedtem? Ach, Boże! Boże! Wstydź się pan, śmieszny człowiecze, głupi człowiecze!
— Że też to pana tak zajmuje, to dziwne? Chce się pan dowiedzieć...
— Co! dowiedzieć? Czegoż? Idźże pan do djabła, nic teraz po panu! Ja sam pójdę, ustąp się pan, idź precz, pilnuj pan, lataj pan tam, no!