Strona:Fiodor Dostojewski - Cudza żona i mąż pod łóżkiem.pdf/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— No, widzi pan, widzi pan! Więc pan wie coś jednak, młody człowieku?
— Zapewniam pana, że nic, nic nie wiem... Sądziłem, tylko ze zdenerwowania na pańskiej twarzy.
— Przed chwilą właśnie dowiedziałem się od służącej, że ona tu uczęszcza; pan jednak omyliłeś się w swych przypuszczeniach, to jest, ona wcale nie do Zofji Astafjewny... ona wcale jej nie zna...
— Nie? No, to przepraszam.
— Widzę, że pana wszystko to nie obchodzi, młody panie — rzekł dziwny jegomość z gorzką ironją.
— Słuchaj pan — rzekł młody człowiek, ociągając się. — Co do mnie, istotnie nie znam powodów pańskiego stanu, ale jeśli się nie mylę, to pana zdradzono, niechże pan powie poprostu?
Młody człowiek życzliwie się uśmiechnął, dodając ducha.
— Wszak ostatecznie można się wzajem zrozumieć — dodał, i cała jego postać wielkodusznie okazała zamiar ukłonienia się zlekka.
— Zabiłeś mnie pan swoją otwartością! Lecz szczerze się panu przyznaję — tak jest rzeczywiście... Komuż to się jednak nie przytrafiało!... Do głębi wzruszony jestem pańskiem współczuciem. Zgodzi się pan ze mną, że między młodymi ludźmi... I choć ja nie jestem już młody, ale, wie pan, przyzwyczajenie, kawalerskie życie, między kawalerami, wiadomo...
— No, to się wie, to się wie! Ale w czemże ja mogę być panu pomocnym?
— Zaraz; zgodzi się pan ze mną, że odwiedzać Zofję Astafjewnę... Zresztą, ja nie wiem jeszcze na pewno, dokąd ta pani poszła; wiem tylko, że ona jest tu, w tym domu; widząc zaś, że pan chodzi tam i z powrotem — a ja sam przechadzałem się tędy, — myślę sobie... widzi