Strona:Fiodor Dostojewski - Cudza żona i mąż pod łóżkiem.pdf/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

apoplektyczny, już trzeci z rzędu w ciągu dwóch lat, Karol Teodorowicz, ich lekarz domowy, skonstatował, że ciotka może nawet nie dożyje do rana. Przedstaw pan sobie moje położenie, przyjacielu drogi. Całą noc czuwałem, pełen trosk i zmartwień! Dopiero rano, z wycieńczenia sił i zgnębiony niemocą zarówno ciała jak ducha, położyłem się u nich na otomanie, zapomniałem powiedzieć, by mnie obudzono na czas i ocknąłem się dopiero o wpół do 12-ej. Cioteczka ma się lepiej. Jadę do żony; ona, biedna, aż schudła, czekając na mnie. Przekąsiłem coś naprędce, popieściłem malca, wyperswadowałem żonie urojenia i wybrałem się do pana. Niema pana w domu. Zastaję jednak u pana — Eugenjusza Mikołajewicza. Wracam do domu, biorę atrament i pióro, i oto piszę do pana. Nie utyskuj pan i nie sierdź się na mnie, serdeczny mój. Zbij mnie pan, urwij mi głowę, jeśli zawiniła, lecz nie pozbawiaj mnie pan na przyszłość swej życzliwości. Od żony pańskiej dowiedziałem się, że będzie pan wieczorem u Sławianowów. Przyjdę więc tam napewno. Z ogromną niecierpliwością czekam pana. Ą tymczasem pozostaję i t. d.
P. S. Malec nasz przyprawia nas o prawdziwą rozpacz. Karol Teodorowicz zapisał mu rumbarbarum. Jęczy, wczoraj nikogo nie poznawał. Dziś oprzytomniał, już poznaje i ciągle świegoce tia-tia, ma-ma, bu-bu... Żona płacze całe rano.



IV
(Od Iwana Piotrowicza do Piotra Iwanowicza)


Szanowny mój panie, Piotrze Iwanowiczu!
Piszę do pana w pańskim pokoju, na pańskiem biurku; przedtem zaś, nim wziąłem za pióro, naczekałem się na