Strona:Fiodor Dostojewski - Cudza żona i mąż pod łóżkiem.pdf/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mach szerokiej rosyjskiej natury znalazł tu istotnie godne siebie zastosowanie. Pytamy, czego właściwie szukał ten nieproszony gość? Ciepłego i wygodnego pomieszkania z komfortem? Ależ w stolicy istnieje jeszcze dosyć wspaniałych domów i pomieszkań z wodociągami i z gazowem oświetleniem nawet na schodach. Zwracamy wreszcie uwagę naszych czytelników i na sam barbarzyński sposób obchodzenia się z domowemi zwierzętami: przejezdnemu krokodylowi, rzecz jasna, trudno jest teraz strawić taką masę odrazu i obecnie leży on, wzdęty jak góra, i w okropnych mękach oczekuje śmierci. W Europie dawno już ściga się sądownie tych, którzy się znęcają nad zwierzętami domowemi. Pomimo jednak całe europejskie oświecenie, europejskie trotuary, europejski wygląd naszych domów, nowo zbudowanych, dużo jeszcze wody upłynie, zanim się pozbędziemy naszych odwiecznych przesądów. Domy są nowe, ale przesądy stare.“
— Co to jest? — rzekłem, patrząc na Prochora Sawicza i nie pojmując dobrze, — cóż to takiego?
— A co?
— No, proszę, zamiast użalić się nad Iwanem Maciejowiczem, rozwodzą swe żale nad krokodylem.
— Cóż? Zwierzęcia nawet, ssawca, żałują. Może nie Europa u nas? Tam także bardzo żałują krokodyli. Chichi-chi!
Rzekłszy to, dziwak Prochor Sawicz zagłębił się w swych aktach i nie odezwał się więcej ani słowem.
„Gołos“ i „Listok“ schowałem do kieszeni, prócz tego uzbierałem dla Iwana Maciejowicza na wieczór stare „Izwiestja“ i „Gołosy“, ile tylko mogłem, i chociaż do wieczora było daleko jeszcze, tym razem jednak wcześniej wyśliznąłem się z biura, by pójść do’ pasażu i zdaleka bodaj popatrzyć, co się tam dzieje, podsłuchać