Strona:Ferdynand Ossendowski - Słoń Birara.djvu/218

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ XVII.
PROMIENNY DZIEŃ.

Birara od dwuch dni nie nocował w chlewie i nie kładł się.
Stał na łące zwrócony głową ku pałacowi i patrzał przed siebie smutnym, nieruchomym wzrokiem.
Chwiał się na zgiętych w kolanach nogach, wzdrygał się chwilami, jakgdyby przeszywał go nagły dreszcz, i wzdychał. Czuł coraz większą, prawie przerażającą słabość i pustkę w sercu. Gdyby mógł rozumować, nie potrafiłby określić, czy czuwał, czy też drzemał przez te długie dnie i noce.
Wiedział, że stanął przed czemś nieuniknionem, co się zbliża równym, stanowczym krokiem.
Nie zamierzał kryć się i bronić