Strona:Ferdynand Ossendowski - Słoń Birara.djvu/196

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ XV.
POWRÓT.

Birara, słysząc poza sobą wzmagające się, coraz przeraźliwsze i drażniące go krzyki, wycie, stuk, turkot i gwizd, pędził naprzód.
Biegł takim pędem, robił tak wielki hałas, że nie słyszał nawet strzałów, padających tam, dokąd dążył, goniony strachem i ścigany przez tropiących go ludzi.
Dyszał ciężko i otwierał paszczę szeroko, aby wciągnąć jak najwięcej powietrza, stale mu brakującego. Chciał zboczyć na prawo, lecz naganiacze wszczęli natychmiast straszliwy hałas; spróbował biec na lewo — przeraziły go basowe dźwięki rogów i wściekły huragan okrzyków.