Strona:Ferdynand Ossendowski - Słoń Birara.djvu/128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

statki i prały bieliznę na brzegu rzeki, Warora posłyszał wesoły okrzyk:
— Hej, tam! Czy jest kto w domu?
Snycerz z trudem podniósł się i, opierając się na szczudłach, wyszedł przed chatę.
Poznał najpierw Birarę.
Nie mógłby go nie poznać, bo takie olbrzymy zniknęły już prawie zupełnie ze świata.
Zdumiał się jednak.
Słoń miał na sobie drogą, z czerwonej skóry uprzęż, ozdobioną mosiężnemi klamrami, i szkarłatny czaprak na szerokim łbie.
Zachowywał przytem bardzo poważną i niezwykle uroczystą minę, chociaż nie mógł się powstrzymać od wymachiwania ogonem.
Poznał bowiem Warorę i starą zagrodę. Był z tego niezmiernie ucieszony.
Zato kornaka nie odrazu poznał snycerz.