Przejdź do zawartości

Strona:Ferdynand Ossendowski - Słoń Birara.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„jestem najpotężniejszym władcą“. Jeżeli tak, to wypuść mnie z pałacu. Jeżeli nie uczynisz tego, obiecuję, że utnę ci głowę, gdy będę maharadżą!...
Ochmistrz upadł na kolana.
— Zlituj się nad wiernym sługą... — bełkotał. — Jeżeli wypuszczę ciebie, królewiczu, wielki maharadża utnie mi głowę przedtem, niż odziedziczysz po nim tron Satpury...
— Urządzę ci wspaniały pogrzeb, mój dobry Bali! — z wesołym śmiechem przerwał mu Nassur. — Jakoś tam damy sobie radę, mój stary!
Od tej rozmowy codziennie po popołudniu, w godzinach, gdy maharadża przyjmował ministrów, kapłanów i wyższych dostojników pałacowych, królewicz Nassur biegł na umówione miejsce.
Amra znalazł doskonałą kryjówkę.
W górach, okrytych dżunglą, wykrył długi i szeroki wąwóz. Nazwał go „wąwozem królewicza“.
Ani świta maharadży, ani też war-