Strona:Ferdynand Ossendowski - LZB 02 - Przez kraj szatana.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
II.
TAJEMNICZY LAMA — MŚCICIEL.

Zrobiwszy około 300 kilometrów, zbliżaliśmy się do jeziora Baga-Nor, gdzie spostrzegliśmy jurtę pastucha. Postanowiliśmy zatrzymać się tu na nocleg, gdyż była już godzina późna i zerwał się zimny wiatr, podnoszący chmury zmarzłego, kłującego śniegu. Obok jurty dojrzeliśmy wspaniałego konia karego pod bogatem siodłem, upiększonem srebrem i koralami. Gdy skręciliśmy z drogi w stronę jurty, wypadło z niej dwóch Mongołów. Jeden z nich wskoczył na siodło i szybko zniknął za niewysokiemi wzgórzami. Spostrzegłem poły żółtej szaty, która mignęła mi pod zwykłym kożuchem mongolskim, i duży nóż w zielonej pochwie, z rękojeścią z rogu i kości.
Drugi pozostał przy jurcie. Był to gospodarz jurty, — pastuch miejscowego księcia