Strona:Ferdynand Ossendowski - LZB 01 - Męczeńska włóczęga.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łach, lub kręcąc z gniewnym szumem i pluskiem wielkie kry około przylądków, wrzynających się daleko do rzeki; płynęły czarne drogi, które ciągnęły się wzdłuż zamarzniętej rzeki, wybudowane na lodzie szałasy dla podróżników, jadących z towarami z Minusińska do Krasnojarska.
Czasami rzeka stawała, i wtedy gromadziły się stosy kry, tworząc wały i ściany, co chwila opadające i znowu wznoszące się do góry. Woda wzbierała coraz wyżej i wyżej, znosząc całe warstwy ziemi wraz z drzewami i krzakami, zrzucając do rzeki wielkie odłamy skał i pozostawiając na brzegu olbrzymie tafle niebieskiego lodu. Pod parciem wody tamy te padały z łoskotem, a kra mknęła z podwójną szybkością, rozpryskując się i łamiąc z brzękiem tłuczonego szkła.
Na zakrętach rzeki i koło skał panował chaos, przejmujący zgrozą. Grube tafle i odłamy lodu, wyrzucane w powietrze, waliły o skały, odrywały kamienie i drzewa, tworzyły pasma gór lodowych ciągnące się na dziesiątki kilometrów. Trwały one do lata, póki ich słońce nie roztopiło.