Strona:Ferdynand Ossendowski - LZB 01 - Męczeńska włóczęga.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

oceanu swoje kajdany lodowe i gdy można będzie popłynąć czółnem.
Wyleczyłem z tyfusu plamistego jednego z miejscowych chłopów i ten podjął się odwieźć mię o 90 kilometrów na południe do jakiejś, porzuconej oddawna, kopalni złota.
W różnych miejscach Jeniseju lód już popękał, lecz rzeka była jeszcze prawie cała pod potężną korą lodową. Pewnego poranku usłyszałem ogłuszający huk lodu i szum wyrywającej się z uwięzi wody. Wybiegłem na brzeg Jeniseju i ujrzałem groźny, lecz wspaniały obraz walki żywiołów.
Jenisej pod parciem dawno już płynącego od południa lodu, poczynił z niego w kilku miejscach olbrzymie tamy, które podniosły poziom wody w łożysku pośród skał. Teraz woda zrywała te tamy z hukiem i trzaskiem i wlokła całe pola lodowe na północ, ku oceanowi Lodowatemu.
Jenisej, „ojciec Jenisej“, jest jedną z największych i najdłuższych rzek Azji, bardzo głęboką, lecz ściśniętą w całej środkowej części łożyska wysokiemi, skalistemi brzegami. Olbrzymi potok wody unosił teraz całe mile pól lodowych, krusząc je na wystających z wody ska-