rzekania, że krzywdzi swą żonę, która »kochała go i kocha, o ile kochać powinna kobieta uczciwa«, że wątpi, czy Zamoyski kochał ją naprawdę, etc. Jednocześnie donosiła, że Ludwika-Marya wzywa ją, by powracała do kraju. »Doprawdy, urodziłam się, żeby być nieszczęśliwą«. Swoją drogą »nie ma Beaulieu (Sobieski) wątpić, że Astrea z pewnością zachowa dla niego pomarańcze (miłość) tak całkowite i piękne, jak tylko być może w jej stanie obecnym i nigdy wiarołomną nie będzie«...
Tymczasem Sobieskiego »największa pasya« ciągnęła ku Marysieńce, jakkolwiek nie mógł się pogodzić z myślą, ażeby się ekspatryować dla ukochanej kobiety. To też, kiedy się dowiedział, że Astrea ma wracać do Polski, wieść tę powitał z niekłamaną radością... Bądź co bądź, myliłby się, ktoby przypuszczał, że Sobieski był wyłącznie zaprzątnięty myślą o Marysieńce, że siedząc w swoim dworze pilaszkowickim, wzdychał tylko, jak sentymentalny Filon, odczytywał listy Marysieńki, zachwycał się ich żywością, wyobrażał sobie, jak wyglądała na tle Paryża, i pisywał czułe listy do niej. Tak było w części, lecz nie należy zapominać, że Sobieski był jednym z najgorętszych patryotów ówczesnych, który, będąc zakochanym w Marysieńce, niemniej gorąco kochał swą ojczyznę. Dla ojczyzny zaś skończył się właśnie »szczęśliwy rok«, a zaczynał nowy, nieszczęśliwy! Pod jesień bawił Sobieski przy królu, pod Głuchowem, poczem wyruszyli na wyprawę moskiewską.
W tym samym czasie, d. 22 października 1663 r., Marysieńka »niespodziewanie« przyjechała do Zwierzyńca, a w przeciągu miesiąca tak potrafiła ugłaskać zagniewanego »Fujarę«, że już w d. 24 listopada Zamoyski zamanifestował to coram populo, przyjeżdżając z nią razem, w asystencyi całego dworu swojego, do Zamościa. Nie wiedział zapewne, że małżonka jego, bezpośrednio po powrocie do domu, zaczęła pisywać do Sobieskiego listy, w których obok zapewnień czułości i wynurzeń nadziei, że »kochana Beaulieu, dla której jestem i będę zawsze zarówno czułą, napisze czasem«, mieniła się jego »dobrą przyjaciółką« etc. etc. Jednocześnie zaczęły się nowe sceny z mężem, a Marysieńka, pisując do królowej, nie taiła swych złych stosunków z »Fujarą«, który, trawiony chorobą, leczyć się nie chciał, życie zaś, które prowadził, nie miało nic wspólnego z hygieną. Być może, iż inna kobieta na miejscu »Jutrzenki« nie zgodziłaby się — stosownie do życzli-
Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/24
Wygląd
Ta strona została przepisana.