Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Swoją drogą nie dała za wygranę. Po upływie pięciu miesięcy, dnia 21 kwietnia, po »rozmaitych, ale nie stanowczych rozprawach« i czułem pożegnaniu z Sobieskim, który jej zaprzysiągł wieczną pamięć i wierność, odjechała do Francyi, »poruczywszy zarząd i zawiadywanie starostwem Kałuskiem, oraz innemi dobrami, darowanemi sobie przez j. wielmożnego (ordynata), chorążemu koronnemu J. P. Sobieskiemu i J. P. Sapieże, usunąwszy żyjącego męża, od którego miała rzeczone dobra«. Ten jeden szczegół najlepiej charakteryzuje sytuacyę. Chodziło o to, że »Jutrzenka« nie mogła dłużej żyć pod jednym dachem z »Fujarą«, który się jej ujarzmić nie dał, że wyjeżdżając do Francyi, chciała tem samem wyłamać się z pod jego władzy, wyłamać się »z pod praw pożycia małżeńskiego i obowiązków macierzyńskich«. Nie przewidziała jednego tylko, wyjeżdżając: oto, iż »Fujara« każe zatrzymać dochody starostwa Kałuskiego, a nawet zabrać garderobę nieobecnej żony, tak, że zarówno Sobieski, jak i Sapieha, jeśli chodziło o zarząd dóbr Marysieńki, nie mieli nic do czynienia.
Dawało to możność Céladonowi tem częstszego wysyłania »konfitur« do Astrei, zwłaszcza, iż żądała od niego przy rozstaniu, by mogła odbierać regularnie z każdej poczty, co tydzień, po liście. Jakoż pisywali do siebie często, a »Jutrzenka« oddalona od swego Céladona, istotnie wspominała go czule. Widocznie, że — mimo wszystko — żywiła niekłamaną skłonność ku pięknemu chorążemu; w przeciwnym razie nie przemyśliwałaby o tem, ażeby, rozwiódłszy się z »Fujarą«, zostać chorążyną koronną. W tym celu pisała do niego dnia 22 czerwca, iż może panu d'Arquien powiedzieć z uszanowaniem »o uczuciu, jakie powziął dla niej od chwili poznania«...; a w kilka dni później pozwoliła ojcu, »qui est fou de moi«, dodać ośmielające post scriptum: dowód to, że była zdecydowaną na rozpoczęcie nowej egzystencyi z dorodnym Céladonem, pod warunkiem przecież, że to nowe życie będą prowadzili we Francyi.
Wtem nastąpił niespodziewany zwrot: Wenus zaczęła godzić się z Wulkanem, nie tając tego przed zakochanym Marsem. Począwszy od października, zaczęły się w listach Marysieńki coraz częściej pojawiać wzmianki o mężu, najprzód skargi, że jej zabrał całe mienie, że raz tylko pisał w ciągu 4-ch czy 5-ciu miesięcy, chociaż ona pisuje często, a potem na-