ożenić z panną Maryanną. W tej nadziei pisał raz do matki, że jeśli nie wróci do kraju, »to znajdzie sobie zagranicą ładną, dobrą, może nawet bogatą żonę«, będzie miał synów, córki... Innym razem, kiedy już zdążył być z Wodzińskimi na »prawie familijnej« stopie, kiedy sprawił nawet, że się Wodzińscy za jego poradą wprowadzili do tego samego pensyonatu, w którym on mieszkał od lat paru, zwierzał się matce, że »chciałby na rzece żywota znaleść jaki biały kwiat, obwinąć się koło niego i zasnąć«. »To bardzo mistyczne i ciemne, matko moja. Lilia wodna niech się tobie zamieni w jaką miłą, spokojną i cichą dzieweczkę, a zrozumiesz moje żądanie«. I zaczął roić o szczęściu, któreby go spotkało, gdyby serce tej »czarnobrewej panienki« zabiło dla niego silniej. Zapomniał o przepaści majątkowej i socyalnej, jaka go dzieliła od Maryi, i zaczął jej dawać do zrozumienia, że ją kocha. A ona? Ona słuchała jego wynurzeń, ale udawała, że się nie domyśla jego ukrytych zamiarów, z którymi on zdradzić się otwarcie nie śmiał... Nawet go kokietowała chwilami, a w swoich rozmowach z nim »o rzeczach anielskich«, (rozmowach, które prowadzili w ogródku, rwąc stokrotki, lub spacerując nad brzegiem jeziora), dostrajała się do jego sentymentalnego tonu, tak, iż zdawało mu się niekiedy, że i ona »także zapłynęła trochę w kraj ideału«. Doszło do tego, że zaczęli rozmawiać o przyszłości, a kiedy poeta oświadczył raz, że najprawdopodobniej skończy na wstąpieniu do klasztoru, ona również zaczęła marzyć o żywocie pustelniczym. Ale poeta nie wierzył jej zapewnieniom, dowodząc, że znajdzie się niebawem »jaki Pan Podkomorzyc, dobrze opatrzony w szlachecką układność, talenta, wąsy, podkówki i ostrogi, który jej z łatwością domek pustelniczy wybije z głowy«. Że onby pragnął być tym Podkomorzycem, tego się panna powinna była domyśleć...[1].
- ↑ W liście z d. 2 kwietnia 1838 r. (a w tym czasie właśnie powstał poemat W Szwajcaryi) pisał Słowacki do matki: »Mówią, że się Szopen z Maryą W. a niegdyś moją Maryą, ożenił. Może poszła za niego trochę z przyjaźni dla mnie, bo mówią ludzie, że Chopin do mnie, jak dwie krople wody podobny. Jak to sentymentalnie pójść za człowieka, podobnego temu, którego się pierwszą miłością kochało«... Jak dalece Słowacki myślał w tym czasie (kiedy pisał poemat W Szwajcaryi) o Maryi Wodzińskiej dowodzi inny ustęp tegoż listu, gdzie poeta pisze: »Znajduję jakiś mistyczny sposób połączenia się z wami