Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

do dziś dnia Gazeta Warszawska miała już wtedy swoją powagę. Najpoczytniejszem pismem, które się zrzekło klasycyzmu, był redagowany przez Fr. S. Dmochowskiego, dzierżącego berło ówczesnego cechu »krytyków i recenzentów warszawskich«, Dziennik Korespondenta Warszawskiego i zagranicznego. Drugą ostoją klasycyzmu był Pamiętnik Lacha Szyrmy, cel złośliwych pocisków ze strony Maur. Mochnackiego. Pismem brukowem, nie wtrącającem się do walki klasyków z romantykami, był wydawany i redagowany przez Brunona hr. Kicińskiego Kurjer Warszawski, powszechnie zwany »Kurjerkiem«.
Kiedy się mówi o prasie ówczesnej, trudno nie wspomnieć o ówczesnej cenzurze. Głównym przedstawicielem jej, znanym w całej Warszawie, był Szaniawski, mający, obok wielu złych, jedną dobrą stronę w oczach ówczesnej młodej Polski, mianowicie tę, że romantyków poczytywał za rodzaj donkiszotów literackich, za rodzaj błędnych rycerzy feodalizmu, wskutek czego, jak zapewnia Mochnacki, łaskawszym był dla nich, jako cenzor, aniżeli dla klasyków. Nie przypuszczał bowiem, ażeby romantycy mogli być — w zakresie dziennikarstwa — sektą polityczną, stokroć niebezpieczniejszą, aniżeli racyonalny patryotyzm białych klasyków.
Nie wszędzie jednak, na szczęście, sięgała władza Szaniawskiego. Do takich miejsc uprzywilejowanych należały między innemi i kawiarnie, odgrywające w ówczesnym życiu literackiem Warszawy podobną rolę, jak n. p. kawiarnie londyńskie w życiu politycznem Anglii za Jakóba II. Kawiarnie te, w których schodzono się o pewnych godzinach na kawę literacką, zastępowały brak t. zw. salonów literackich, których ówczesna Warszawa jeszcze nie znała prawie. Wiedziano wprawdzie, że hrabia Wincenty Krasiński, na wyprawianych przez siebie, a głośnych w stolicy obiadach »czwartkowych« podejmował grono poetów i literatów, ale to był salon literacki dostępny wyłącznie dla klasyków, gdyż sam jenerał-gospodarz, (choć napisał rozprawkę o poezyi trubadurów prowansalskich), był zagorzałym klasykiem z przekonania. Stary Koźmian, (któremu przydomek Starego tak przysługiwał zawsze, Jak Zygmuntowi I), »drewniany« Osiński, jenerał Morawski, Fr. S. Dmochowski, Dominik Magnuszewski, Franciszek Wężyk i, przedmiot niesmacznych żartów w czasie tych lukullusowo-olimpijskich sympozyonów, Jaxa Marcinkowski, przyszły bohater do-