Strona:Ferdynand Antoni Ossendowski - Trębacz cesarski.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Na wiosnę roku przyszłego, wasza cesarska mość! odpowiedział chłopak.
— Po skończeniu przypomnisz generałowi Paszkowowi, że masz być zaliczony do mojej straży!
— Najpokorniej dziękuję waszej cesarskiej mości! — na całe gardło, jak nakazywał regulamin garnizonowy wrzasnął uradowany trębacz.
— Jak się nazywasz? — spytał znowu cesarz.
— Władysław Lis, wasza cesarska mość! — natychmiast odpowiedział kadet.
— Władysław?! — powtórzył Mikołaj, mrużąc oczy i marszcząc brwi. — Polak?
Dyrektor korpusu, salutując, zaczął dawać objaśnienia:
— Wasza cesarska mość pozwoli, że zamelduję pokornie! Tego chłopca, gdy miał zaledwie trzy lata, znalazł przy drodze w swoim majątku na Inflantach generał Fersen. Chłopak był przywiązany do drzewa, a w kieszeni kurtki miał papier, z którego się dowiedziano, że ma lat trzy, na imię — Władysław, syn Ignacego nazwiskiem Lis, chrzczony podług obrządku rzymskiego...
— Dalej! — syknął car.
— Generał Fersen był wtedy już w stanie spoczynku, więc odesłał chłopaka do Petersburga, gdzie polecił umieścić go w cesarskim sierocińcu wojskowym, w roku ubiegłym przekształconym na korpus kadetów... — zakończył generał swój raport.
— Masz krewnych? Mówisz po polsku? Modlisz się po katolicku? — rzucał cesarz niecierpliwe pyta-