Strona:Ferdynand Antoni Ossendowski - Pod polską banderą.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z pod ławy, uwzięli się na ciebie, niby ogary na odyńca!
— Rozumiem — odparł w zamyśleniu rycerz. — Lecz cóż ma do tego graf Magnus? Czyż to on ma być owym możnym lennikiem szwedzkim z inflant?
— A właśnie utrafiłeś, bracie, w same sedno! — zawołał pan Tomasz. — O tem mówi pismo, nadesłane od ciotki pani Wandy, stolnikowej lubelskiej, przywiezione przez zacnego szlachcica.
— Cóż pisze jejmość pani stolnikowa? — zapytał pan Władysław, marszcząc brwi.
— Pisze ad rationis praecepta accomodans o wszystkiem! Primo, że w domu wszyscy zdrowi, i, że umiłowana przez panią Wandę siostrzyczka Regina chowa się, ku chwale Bożej, w dobrem zdrowiu i cnocie, bo...
— Dalej, dalej! Gadasz, jak kauzyperda! — przerwał mu zniecierpliwiony pan Haraburda.
Secundo, że młody Sieniawski zwąchał się na dworze królewskim z rezydentem szwedzkim i z grafem Magnusem, z którymi uradzili porwanie ci żony, gdyż obawiają się jaśnie wielmożni Sieniawscy, że o fortunę pani Wandy, po rodzicu pozostałą, będziesz tentował...
— Jeszcze co?
Tertio, że sam król, podobno, dał na ten gwałt zezwolenie i przyrzeczenie swoje, że sądy Rzeczypospolitej w sprawę się nie wmieszają i grafa ścigać nie będą...
— To — zdrada stanu! Infamia dla króla i narodu! — zawołał rycerz.
— Powiedz to Zygmuntowi Wazie, który po matce Jagiellonce odziedziczył tylko urok dla narodu na-