Strona:Feliks Kon - W katordze na karze.pdf/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rzenie mu oczu i zawsze z największym uszanowaniem się o niej wyrażał...
Po tym wypadku Kowalewską natychmiast do innego więzienia przeniesiono. Nie zaniechała jednak głodówki, nie zaniechały jej i inne towarzyszki. Władze nie ustępowały. Dwunastego dnia głodówki od lekarza zażądano, by co dzień zawiadamiał drogą telegraficzną zarząd gubernialny o stanie zdrowia głodzących się. Trzynastego dnia lekarz zatelegrafował do gubernatora, że stan wszystkich głodzących się jest nader groźny. Czternastego dnia — że u jednej skonstantował już owrzodzenie żołądka. Piętnastego — że zrzuca z siebie wszelką odpowiedzialność, gdyż każda chwila jest groźną... Władze w dalszym ciągu się łudziły, że towarzyszki same się ulękną śmierci i zaniechają głodówki... Nie uląkły się, nie zaniechały... Dopiero siedemnastego dnia, gdy już śmierć zawisła nad głodzącymi się — rząd uwzględnił żądanie i kazał przenieść Smirnicką i Kalużną do innego więzienia... Ale i tu bez okrucieństwa obejść się nie mógł. Kowalewską, znajdującą się w innym więzieniu „zapomniano“ zawiadomić o uwzględnieniu żądań i ona się dalej głodziła jeszcze w ciągu kilku dni, dopóki ostre ataki pomięszania zmysłów nie „przypomniały“ o niej władzom
Zdawaćby się mogło, że rząd po tej niebywałej głodówce, zaniecha dalszych kroków, obliczonych na zgnębienie więźniów stanu... Bo pocóż w przeciwnym razie miał ustępować? Czyż towarzyszki swą głodówką nie dość jasno mu powtórzyły słowa Uhlanda: