Strona:Feliks Kon - W katordze na karze.pdf/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

też bez wywoływania dla powodów błahych konfliktów i zatargów. Na Karze było bardzo wielu zdolnych do prowadzenia gospodarstwa więziennego, niemniej też było towarzyszy mogących z godnością spełniać odpowiedzialną funkcyę reprezentacyi uwięzionych, ale takich, którzyby w swej osobie łączyli jedno z drugim, było bardzo niewielu i bardzo często głosowania na starostę odbywały się po kilka razy, zanim wybór został dokonany, bez względu na to, że agitacya na rzecz tego lub innego kandydata była prowadzoną przed wyborami i podczas samych wyborów, niemal że w chwili pisania nazwiska na kartce wyborczej. Wyborem starosty interesowały się i władze, gdyż wybór ten do pewnego stopnia był wskażnikiem „zewnętrznej“ polityki więzienia.
Drugim wybieranym funkcyonaryuszem był bibliotekarz, którego rola była mniej odpowiedzialną, przez co wyborom na ten urząd nie nadawano wielkiego znaczenia, i przez cały czas mego pobytu na Karze urząd ten pełnił jeden i ten sam towarzysz, Włodzimierz Czujko, którego co pół roku wybierano niemal jednogłośnie. Bibliotekarz żadnych reprezentacyjnych funkcyj nie pełnił, urząd jego polegał na utrzymywaniu w porządku bibljoteki i na wydawaniu i zachowaniu sprawiedliwej kolei książek i czasopism towarzyszom.
Przy sposobności kilka słów o bibljotece.
Mówiłem już o tym, że wszystkie środki materyalne otrzymywane przez więźniów stanowiły ogólną własność. Nie tyczyło się to ani rzeczy otrzymywanych z domu, ani książek. Wychodzono z tego założenia,