Strona:Feliks Kon - Etapem na katorgę.pdf/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tego Kunickiego, który przed chwilą na podwórzu wszystkich zwyciężał.
Spochmurniał, spoważniał...
Miał właśnie mieć wykład fizyki dla robotników i robił przygotowania do lekcji. Po chwili wykład się rozpoczął. Stach posiadał dar popularyzatorski. Intuicyjnie wyczuwał, kiedy uwaga słuchaczów słabła i w porę wplatał coś takiego, co na nowo przykuwało ich uwagę do wykładu... Słuchali go też z największym zajęciem.
Już się zaczynało ściemniać, wykład miał się ku końcowi, gdy nagle we drzwiach celi ukazał się podoficer żandarmski Fomin i wezwał Kunickiego do kancelarji.
Nie zaniepokoiło to nikogo. Tyle razy wzywano nas do kancelarji dla jak najrozmaitszych powodów, że nie mogło to nas zaniepokoić. Ale po 5 minutach podoficer znowu przyszedł. Tym razem po Bardowskiego... To wzbudziło podejrzenie...
Z celi do celi przelatywało pytanie: „Co to jest? Po co ich wezwano?“ Okropna myśl o Szlisselburgu świdrowała mózg...
Czyżby...
Fomin znowu powrócił i wezwał Ossowskiego...
Nie! Ossowskiego nie mogli zamykać w Szlisselburgu. W tej przeklętej twierdzy żywcem grzebano, bez względu na wyrok, na ilość lat katorgi