Strona:F. Mirandola - Tropy.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rozpacz niema, bezbronna, i sama w sobie nierozumna.
Nie warto już było żyć, ani myśleć, nie warto już budować żadnych wartości logicznych, ani etycznych, nie warto się modlić, ani kląć, cieszyć się, ni smucić.
Czyż poginęli sami źli?
Czyż poginęli sami dobrzy?
Czyż to była kara?
Czyż to była nagroda?
Czy było w tem coś możliwego do poznania?
Ale było w tem jednocześnie wszystko, bo kładło, bo kłaść mogło kres wszystkiemu.
Ale czy wedle woli jakiejś... czy wedle przypadku...
Pewnem stało się tylko jedno: CZERWONA LAMPA ZMARŁA.
CZERWONA LAMPA, Bóstwo twórcze, rozumne, logiczne, miłosierdzie, źródło prawa, emanujące bóstwa inne, wykonawców prawa, zawiadowców szczęścia i zbawienia...
Zmarła... i wszystko przepadło.
Zostało ZŁO...
Szaleństwo siadło na tronie Boga.

Nastał czas dziwny.
Zaczęły się szybkie zmiany, których już na-