Strona:F. Mirandola - Tropy.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jestem! Cud wielki, niepojęty! Skąd wyszedł rozkaz: Bądź! I oto jestem! Kto wydał rozkaz, kiedy i czemu? Oto pytania pierwszej wagi.
I ślubował sobie nie spocząć, dopóki tych pytań nie rozwiąże, czując słusznie, że nie godnem jest żyć, przyjmować gościny na ziemi, nie wylegitymowawszy się: Jestem ten, a ten!
Ale gdy zwierzył się jednemu człowiekowi z tego postanowienia, ten roześmiał się i rzekł mu:
— Umrzesz tedy niebawem. Zamęczysz się.
Bardzo go to zmartwiło.
— Cóż tedy mam czynić? — spytał człowieka onego.
— Zapomnieć! — odparł tenże. — Zapomnieć albo...
— Albo co? — zagadnął chciwie.
— Albo przyjąć naukę.
— Jaką naukę?
— Jedną z wielu. Najlepiej przyjm naukę dnia co płynie. Ona najlepiej zasłania pytania wszelkie.
— Jakaż ona?
— Powiada: Wyrośliśmy jako drzewa owe, z gleby ziemskiej powstaliśmy jako wszystko powstaje z prochów przodków naszych. Należymy wszyscy do jednego bractwa nicości