Przejdź do zawartości

Strona:F. H. Burnett - Mały lord.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przygotowując je do zajęcia wielkiego stanowiska.
— Hrabia ma w kraju znaczenie niepospolite — mówił z namaszczeniem.
— I prezydent także — zawołał Cedryk — korowód z pochodniami ciągnie się czasem na parę mil długości, a race, a ognie sztuczne! Pan Hobbes pokazywał mi to wszystko.
— Hrabia — mówił dalej prawnik, zachowując nastrój poważny — hrabia ma zazwyczaj pochodzenie bardzo starożytne.
— Pochodzenie? Co to znaczy, proszę pana?
— To znaczy, że ród jego jest bardzo dawny, bardzo stary.
— Aha! zdaje się, że już teraz rozumiem — rzekł Cedryk, głębiej wsuwając ręce w kieszonki — stara przekupka, ta, co sprzedaje jabłka u bramy parku, musi mieć także starożytne... jakże to pan mówił, po... pochodzenie. Taka jest stara, że zaledwie chodzić może. Już ma z pewnością ze sto lat. A jednak biedna kobieta musi siedzieć nawet w deszcz przy bramie i sprzedawać jabłka, bo inaczej nie miałaby z czego żyć. Bardzo mi jej żal, a i innym chłopcom także. Pewnej niedzieli mój kolega Billy dostał od swojej babuni całego dolara. Zacząłem go prosić, ażeby codzień kupował za parę groszy jabłek u staruszki i on się łatwo dał namówić, bo to bardzo poczciwy chłopak, ten Billy. Ale cóż,