Strona:F. H. Burnett - Mały lord.djvu/250

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Marya, a dziś panuje w Anglii królowa Wiktorya.
— To prawda — potwierdził pan Hobbes, ocierając znów czoło — to prawda i teraz przecież w dziennikach, w wiadomościach z Anglii, niema nigdy wzmianki o „torturach“ o „rusztowaniach,“ o tych wszystkich okropnościach, których pełno tu w książce. Zawsze jednak niebezpiecznie jest żyć w takim kraju, gdzie... gdzie nawet nie obchodzą uroczystości 4 Lipca!
Pan Hobbes niespokojny był przez dni kilka po tem czytaniu, przykre wrażenia zatarły się dopiero, gdy odebrał długi i serdeczny list od małego lorda. Jednocześnie nadszedł drugi, zaadresowany do Dika.
Łatwo sobie wyobrazić, jaką radość sprawiły te listy. Dwaj nasi znajomi czytali je razem, odczytywali pokilkakrotnie, ważyli i rozważali każde słowo, pisane przez Cedryka, to, co się jego tyczyło, nigdy im się naprzykrzyć nie mogło. Potem zeszło znowu dni kilka na obmyślenie i napisanie odpowiedzi. Naradzali się nad tem wspólnie i odczytywali te odpowiedzi tyleż razy prawie, co i listy Cedryka.
Korespondencya niełatwą była sprawą dla poczciwego Dika. Wykształcenie jego dużo pozostawiało do życzenia; czytać i pisać tyle tylko umiał, ile się nauczył w szkółce wieczornej, do której kiedyś razem z Benem uczęszczał. Ale