Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ci to wyjdzie na zdrowie, jeżeli będziesz wciąż coś czuła w żołądku... ale sądzę, że się tem pożywisz.
Istotnie była to rzecz pożywna — podobnie, jak kanapki z polędwicą, kupione w bufecie restauracyjnym — jak zawijane zrazy i serdelki. Zczasem Becky zaczęła się pozbywać uczucia głodu i zmęczenia, a paczka z węglami już jej nie wydawała się tak nieznośnie ciężką.
Dotychczas Becky prawie nie wiedziała, co to śmiech; nie nastrajało ją do radości jej smutne i ciężkie życie. Sara nauczyła ją śmiać się i śmiała się razem z nią; a chociaż żadna z nich nie zdawała sobie z tego sprawy, ten śmiech był równie „pożywny“, jak pierożki z mięsem.
Na parę tygodni przed dniem jedenastych urodzin Sary, nadszedł od ojca list, jakiś odmienny w tonie — nie nacechowany tą chłopięcą radością i ufnością, jaka dźwięczała w listach poprzednich. Ojciec czuł się jakoś niedobrze i najwidoczniej był przemęczony nawałem spraw związanych z kopalniami diamentów.
— Wiesz przecie, moja kochana, — pisał, — że twój tatuś nie jest wcale człowiekiem interesów, a wszelkie rachunki, obliczenia i urzędowe sprawy nużą go niewypowiedzianie, bo nie rozumie ich należycie i wydają mu się ogromne, ponad ludzką miarę. Być może, że gdyby nie trawiła mnie gorączka, nie przewracałbym się bezsennie z boku na bok przez połowę nocy,