Strona:F. Dostojewski - Bracia Karamazow cz-6.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ca ich obietnicą, że staruszka strzedz się ich nie będzie, bo kocha go jak syna i ma do niego zupełne zaufanie.
Takie to zdarzenia są dziś w Rosyi na porządku dziennym. A pomyślcie tylko, panowie, ilu młodych ludzi popełnia u nas teraz samobójstwa i to bez żadnych hamletowskich roztrząsań co będzie tam, za grobem; kwestya ta, kwestya życia duchowego, dawno już pogrzebana została w ich umyśle, pogrzebana i zasypana pyłem zapomnienia.
Zważcie przytem, panowie, jaka u nas panuje obyczajność. Ilu rozpustników mamy wśród siebie! — Nierzadko spotykamy okazy, wobec których nieszczęsna ofiara dzisiejszego procesu, zamordowany Fedor Pawłowicz, uchodzić może za niewiniątko. A przecież wszyscy wiemy jakim był. Żył przecie wśród nas. O tak! Psychologia zbrodni rosyjskiej zajmie kiedyś pokaźne miejsce w kryminalistyce europejskiej. Zainteresują się nią niezawodnie wszelkie pierwszorzędne umysły, nasze i obce, bo, zaiste, przedmiot wart zachodu. Jeden z naszych znakomitych pisarzów, porównywując Rosyę do rozpędzonej w galopie trójki, woła w zachwycie: „O trójko! ptaku lotny i któż cię wymarzył”. Przytem uniesiony pychą, dodaje, że przed tą rozpędzoną trójką ustępują z powolnym szacunkiem wszystkie inne narody.
Być może, być może, panowie, że ustępują z szacunkiem, czy od szacunku, ale, na mój skromny rozum, poważę się wyrazić przypuszcze-