Strona:F. Dostojewski - Bracia Karamazow cz-6.djvu/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dnie, i prawie serdecznie. Poprzedzała go nieskazitelna opinia. Alosza mówił skromnie i powściągliwie. Ale z każdego jego słowa przeglądało współczucie i przywiązanie do nieszczęśliwego brata. Określając charakter Dymitra, zaznaczył, że uważa go wprawdzie za człowieka gwałtownego i zbyt łatwo dającego się powodować namiętnością, ale jednocześnie szlachetnego i zdolnego nawet do poświęcenia, w razie potrzeby. Przyznawał, że miłość do Gruszy i rywalizacya z ojcem doprowadziły go w ostatnich czasach do najwyższego rozdrażnienia, ale z oburzeniem odpierał przypuszczenie, jakoby brat jego był w stanie zamordować ojca w zamiarze rabunku. Na pytania prokuratora, dotyczące stosunku Miti do obu kobiet, t. j. Gruszy i Katarzyny, nie chciał wcale odpowiadać.
— A czy mówił kiedy brat w pańskiej obecności, że ma zamiar zabić ojca?
— Bezpośrednio nigdy.
— Więc może pośrednio.
— Wspominał o nienawiści swej i wstręcie do ojca i mówił, że boi się tych uczuć, aby w ostatniej chwili nie doprowadziły go do morderstwa.
— Czy pan wierzył w możliwość morderstwa?
— Bałem się tego niekiedy, ale przekonany byłem, że w chwili stanowczej szlachetne i wyższe uczucia powstrzymają go, i tak się rzeczywiście stało, bo brat mój nie zabił ojca. — Słowa te wyrzekł głośno i dobitnie, tak, że usłyszano