Strona:F. Dostojewski - Bracia Karamazow cz-6.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tejsze stosunki, dlatego też łatwiej mi spojrzeć na całą sprawę bezstronnem, nieuprzedzonem okiem.
„Oskarżony nie miał sposobności obrazić mnie, jak setki może innych w tem mieście, co, jak się zdaje, podburzyło przeciw niemu opinię. Nie przeczę, że charakter to bujny, nieokiełznany, który się mógł łatwo narazić na niechęć. A przecież, o ile wiem, przyjmowany był w całem tutejszem towarzystwie, a i w domu czcigodnego mego kolegi, Hipolita Kiryłowicza, był mile widzianym gościem.
Tu dało się słyszeć kilka stłumionych śmiechów, wiedziano bowiem ogólnie, że żona prokuratora przyjmowała Mitię u siebie wbrew woli męża.
— Nie mniej jednak pozwolę sobie przypuścić, że nawet człowiek, posiadający tak wysoki zmysł sprawiedliwości, jak mój szanowny przeciwnik, mógł uledz pewnym osobistym uprzedzeniom. W znakomitej swej mowie poddał on nieubłaganej krytyce charakter i postępki oskarżonego. Wyświetlił nam niejako samą esencyę tej sprawy, z tak głęboką znajomością psychologji, że na pozór nie może być w żaden sposób posądzony o stronnicze zapatrywania. A przecież, moi panowie, tu jest coś więcej, niż stronność, bo artystycznie rozmiłował się w przedmiocie, wkraczając prawie w dziedzinę romantycznej twórczości. Psychologia jest sama w sobie cudowną nauką, co jednak nie przeszkadza, że bywa to niekiedy coś, jakby kij o dwóch końcach (śmiech wśród publiczności). Raczcie mi panowie