Strona:F. Dostojewski - Bracia Karamazow cz-4.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rzliwość i pełen był najszlachetniejszej ufności. To jednak znaczyło tylko, że miłość jego opierała się nie wyłącznie na zmysłowym pociągu, rozbudzonym np. pewnem przegięciem ciała, jak sam opowiadał Aloszy, ale miała szlachetniejszy podkład. Z chwilą za to, gdy się rozstawał z Gruszą, Mitia zaczynał ją natychmiast posądzać o najniższą i najpodlejszą zdradę, podpatrywał ją, szpiegował i nie doznawał z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia. I teraz zazdrość zakipiała w nim z całą potęgą. Zdawało mu się, że musi śpieszyć jaknajprędzej do niej i nakłonić ją do wyjazdu, ale przedewszystkiem należało zdobyć owe upragnione trzy tysiące, a właśnie po drodze z Czeremaszni, ułożył sobie nowy plan, w którym pokładał ostatnią nadzieję. Plan ten polegał na tem, aby zwrócić się do pani Chachłakow i prosić ją o pożyczkę na prawach Dymitra do części Czeremaszni. Zdawało mu się, że ta mu nie odmówi, a nadzieje jego opierały się na dość oryginalnem rozumowaniu, które go jednak nie zawiodło. Wiedział doskonale, że pani Chachłakow nie znosiła go poprostu, a to głównie dlatego, że był narzeczonym Katarzyny Iwanówny. Pani Chachłakow ułożyła sobie, że Katia zostać musi żoną Iwana Fedorowicza, który jest prześlicznie wychowany i ma takie dystyngowane maniery, manier zaś Dymitra nienawidziła z całego serca. Dymitr wiedział o tem i żartował sobie nieraz z nerwowej damy, twierdząc, że przedewszystkiem ona sama jest bardzo źle ułożona, ale teraz wyrozumował sobie, że skoro pani Chachłakow tak pragnie za wszelką cenę rozerwać zarę-