Strona:F. Antoni Ossendowski - Szkarłatny kwiat kamelji.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w oczy japońskich musme[1]. Stały zdziwione trochę, lecz rozumiały, że w duszy tego nieznajomego białego gentlemana musiało się coś dziać, więc cierpliwie wyczekiwały. Larsen zdjął kapelusz i długie, miękkie włosy bezładnemi kosmykami opadły mu na czoło i oczy. Odgarnął je szybkim ruchem i zaśmiał się wesoło. Jak ptaki, świergotać zaczęły w różnych językach dziewczęta, uwijać się dokoła gościa, przysuwać krzesła do stołu, wachlować Larsena i ścierać mu pot z czoła.

Olaf Larsen, wychowany w skromnej rodzinie urzędniczej, nie przyzwyczajony do towarzystwa kobiet, zmieszał się narazie i zarumienił. Dziewczęta odrazu to dojrzały, zamieniły między sobą kilka wykrzykników, z podziwem i sympatją przyglądając się gościowi. Szwed też przyglądał się swoim nowym znajomym. Było ich siedm. Wszystkie młode, gdyż najstarsza nie mogła mieć więcej nad 16 lat, w białych kimonach i barwnych gumowych czapeczkach, wydały się Larsenowi świeże i wesołe. Śród nich były przystojne, były też brzydkie, lecz wszystkie miały olśniewająco biało-różową cerę, szkarłatne usta, białe zęby i jarzące się, czarne, trochę skośne oczy, przykryte ciężkiemi powiekami o długich rzęsach. Stały spokojnie przed siedzącym gościem, rozumiejąc, że o-

  1. Musme — dziewczyna.