Strona:F. Antoni Ossendowski - Pod smaganiem samumu.djvu/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przed niewiastami. Podobno Arabki w dawnych czasach, gdy lwy były dość pospolite w tym kraju, widząc że drapieżnik porwał im jagnię lub dziecko, biegły za nim, chwytały go za ogon i biły kijami[1].
Dumas opisuje polowanie na lwy tak, jak je uprawiali Arabowie.
Lew przebywa zwykle w gąszczu niekłujących krzaków, ponieważ obawia się pokaleczyć swoją „twarz“ — pełną wyrazu i potężną, podobną do oblicza Jowisza Olimpijskiego[2].
Myśliwi otaczają kryjówkę zwierza i zaczynają krzyczeć, płosząc zaczajonego w krzakach lwa.
Pierwszy, kto go spostrzega, wskazuje nań palcem i woła:
— Rahe hena! Jego tu niema!
Jeżeli myśliwy omyli się i krzyknie:
— Ra-hena! co znaczy — on jest tu! — wtedy lew, rozumiejący mowę ludzką, wypada i zabija denuncjanta.
Gdy zwierz został wykryty, strzelcy odchodzą na sześćdziesiąt kroków, aby uniknąć pierwszych trzech olbrzymich skoków lwa i dają salwę do swej ofiary.
Jeżeli chybiony lub ranny lew wychodzi z krzaków, wszyscy kładą się na ziemię i czołgają się, cofając się o nowe sześćdziesiąt kroków i znowu strzelają do niego.
Jeżeli lew zamierza ratować się ucieczką, myśliwi obelżywemi słowami zmuszają go do walki, chociaż wiedzą, że kilku z nich niezawodnie padnie pod ciosami potężnego drapieżnika.

Arabowie i Berberowie jeszcze w połowie XIX-go wieku twierdzili z całą stanowczością[3], że lew przestrzega co do pożywienia cztery roczne okresy: W ciągu pierwszego kwartału żywi się... demonami; w ciągu

  1. A. Dumas, l. c. t. III, str. 125.
  2. A. Certeux, l. c. t. I, str. 175.
  3. A. Certeux, l. c. t. I., str.176.