Strona:F. Antoni Ossendowski - Pod smaganiem samumu.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


I zdać się może, że nieznany ludek koczowniczy Beni Mezranna, co przywędrował hen! — z nad Nilu, rzymskie kohorty, załogi potężnych korsarzy; dumni hiszpańscy hidalgowie i setki innych wojowników, zaborców, ciemięzców — walkę toczyć ze sobą zaczynają, spierając się o imię miasta, co tarasami wspina się aż na sam szczyt góry, gdzie tkwią jeszcze ponure mury starej tureckiej twierdzy Kasby, a gdzie powiewały flagi potężnych „beglierbejów,“ namiestników sułtana, panującego nad „wiernymi“ w Stambule, i bandery potężniejszych nieraz od nich wodzów korsarskich.
Dla pisarza jest to tylko Argel...
A więc ulicą Colonel Combe przebiegam miasto i dochodzę do groty, przed którą wznosi się popiersie pisarza, należącego do całego świata.
Sławne to imię — Miguel de Saavedra Cervantes!
Słynny i waleczny bojownik w bitwie pod Lepanta, Korfu, Nawarynem i Tunisem, niewolnik, dręczony w ciągu prawie pięciu lat przez Arnauta Mami i Hassana baszę w Algierze, nieśmiertelny autor „Don-Kiszota z Lamanczy!“
To on od roku 1575-go do 1580-go wlókł za sobą kajdany Turków i korsarzy, gnił w lochach pałacu „beglierbeja,“ cztery razy uciekał i znowu wpadał w ręce krwawych władców Argelu, aż został wykupiony i powrócił do kraju, aby swoje imię i genjusz swego narodu rozsławić na cały świat.
Wpatruję się w oblicze wielkiego autora „Don Kiszota“ i słyszę jego cichą opowieść:
„W rzadkie chwile wolności, chwile pełne niepokoju i myśli o powrocie do ukochanej ojczyzny, zwiedzałem Argel, tę bezładną, piętrzącą się kupę pałaców, domów, chałup i ohydnych barłogów, ściśniętych obręczą wysokich murów, otaczających całą górę. Widziałem wąskie, kręcone, połamane uliczki, pnące się śród załamań skał; prześlizgałem się ciemnemi przejściami pod zwisającemi balkonami i werandami