Przejdź do zawartości

Strona:F. Antoni Ossendowski - Ogień wykrzesany.djvu/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ta rzeź trwała jaknajdłuższy czas? Pragnę, aby na świecie zapanował i utrwalił się prawdziwy ład, — niechże więc walczący stosują jaknajwięcej łodzi podwodnych, gazów duszących, niech zmiatają z powierzchni ziemi miljony żołnierzy, niech w perzynę obracają nietylko jakieś tam wioski lub niekiedy stary kościół gotycki, ale niech kamień na kamieniu nie zostanie w Berlinie, Paryżu, Wiedniu, Londynie! Błagać muszę, nie wiem kogo, aby osierocono i w żalu palącym pogrążono każdą rodzinę, każdą najnędzniejszą chatę wiejską! Wtedy bowiem wybuchnie bunt przeciw wojnie, zrodzi się czyn straszliwy, nowa krucjata dzieci i kobiet — bezbronnych, szałem porwanych. Mrowie ich sunąć pocznie, wzbierać, jak fala, bez lęku przed paszczami armat i dymami trujących gazów. Głuchy na jazgot karabinów i ryk pocisków, groźny, jak chmura, niosąca burzę, jak wściekły orkan sztormowy na morzu, będzie parł ten tłum ponury, obłędem rozpaczy, niby biczem pędzony — wciąż naprzód i naprzód! Umilkną przed nim paszcze dział i urwą swe rzyganie ogniste kulomioty, a mrowisko ludzkie zatopi, okryje miljonem drgających ciał, przywali okopy, twierdze i baterje; stratuje kompanje, bataljony, pułki, korpusy i armje i — wszystko się skończy, a nad tem wszystkiem zawiśnie cisza cmentarna... Tylko po nocach, gdy wiatr zazgrzyta na pobojowiskach suchemi badylami zielsk, wzniesie się na skrzydłach bezszelestnych legenda ponuro-wspaniała i ni to tajemniczo potworny lelek, szybować zacznie i coraz szersze zataczać koła od lądu do lądu, od narodu do narodu, od wieku do wieku, śpiewając hymn „zwycięskiego końca“! Z ziemi skrwawionej, stokrotnie zoranej,