Strona:F. Antoni Ossendowski - Ogień wykrzesany.djvu/124

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Nie! Czas, mój czas... — szepnął korespondent.
— Rozumiem, mon vieux, ale tez zapisz sobie, że i moja godzina nie wybiła jeszcze!
Wypluwszy te słowa, schylił się po czapkę, głębiej nacisnął ją na czoło, włożył ręce w kieszenie portek i poszedł. Po chwili zaczął wygwizdywać „Madelon“.