Strona:F. Antoni Ossendowski - Nauczycielka.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i przedsiębiorczy chłopak porwał je i przyciągnął do siebie tak gwałtownie, że Halina na mgnienie przylgnęła piersią do jego ramienia.
Krótkie to mgnienie wystarczyło, aby całe ciało ogarnął gorący płomień. Rumieniec oblał twarz dziewczyny, serce zabiło gwałtownie.
Nigdy już potem nie spotykała wesołego studenta, lecz wspominała go często, nawet śniła, a na samą myśl o nim wstrząsał nią lekki dreszcz.
Halina wiedziała dokładnie, co oznaczało tak silne wzruszenie. Z całą rzetelnością uświadomiła sobie zmysłowość swej natury i nakreśliła dalsze swe postępowanie. Rozumiała, że jest to przejaw normalny, a jednak wstydziła się go, czując pogardę dla samej siebie. Postanowiła więc unikać mężczyzn, którzy na nią działali, wywołując niepokój wewnętrzny i ożywiając wspomnienie o studencie wiedeńskim.
Okoliczności sprzyjały samoobronie Haliny. Pracowała dużo i ciężko, zastępując matkę w pracy domowej, a gdy dostała się do państwa Grzędakowskich, życie jej stało się piekielnie nużącem i wyczerpującem, co przytłaczało ją i zmuszało do wyrobienia pozornego spokoju i obojętności. Z biegiem czasu wszystko to przetworzyło się w zaciętość, w niezwalczony upór, aby wytrwać, zdobyć dyplom i niezależne stanowisko. Zresztą — praca i dozorowanie chorej towarzyszki wykluczały możliwość zbliżenia się czyhającego gdzieś niebezpieczeństwa.
Gdy jednak ukończyła lat osiemnaście, rozkwi-