Strona:F. Antoni Ossendowski - Nauczycielka.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dla córki p. Olmieńska. Ale nagły zgon męża, profesora gimnazjum, a potem konieczność liczenia się z każdym groszem, zmagania się niemal z nędzą, przy drobnej emeryturze wdowiej, do gruntu zmieniły i zburzyły jej plany.
Halinę oddano do szkoły powszechnej. W parę lat później, gdy wszelkie zabiegi o stypendjum w gimnazjum spełzły na niczem, pani Romana Olmieńska z bólem serca musiała przystać na projekt, poddany przez pewną znajomą, mieszkającą w dużem mieście prowincjonalnem.
Halina została zaproszona w charakterze towarzyszki do niezupełnie normalnej córki pani Grzędakowskiej (tak się nazywała owa znajoma) z tem jednak, że będzie mogła wstąpić do seminarjum nauczycielskiego, mając zabezpieczone utrzymanie, wraz z drobną pensyjką za swoją pracę przy chorej.
Tak się też stało.
Halina doskonale się wywiązywała ze swych bynajmniej niełatwych obowiązków towarzyszki, pielęgniarki i wychowawczyni nieszczęśliwej, upośledzonej dziewczyny. Ślęczała po całych nocach nad książkami, aż ukończyła wreszcie z najlepszym wynikiem seminarjum, zdobywając sobie potężną przy swych możliwościach broń życiową — dyplom nauczycielski.
Pani Olmieńska czekała na ten ważny dzień w życiu córki z chrześcijańską cierpliwością i wierzyła w wytrwałość i zwycięstwo Haliny.
Ilekroć pani Romana, myśląc o córce, zaczy-