Strona:F. Antoni Ossendowski - Nauczycielka.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



I.

Radość, jak to zawsze radość, minęła szybko.
Należało myśleć o troskach codziennych, tem bardziej, że okoliczności natrętnie tego wymagały.
Halina Olmieńska rozumiała stan rzeczy dokładnie i patrzyła w przyszłość ze spokojem, mimo, że zewsząd rozlegały się skargi na ciężkie, „psie“ życie.
— Niech będzie ciężkie, aby było podobne do życia! — myślała, a w jej ciemno-szafirowych oczach zjawiał się natychmiast jakiś zimny błysk, ni to drapieżności, ni to niezłomnego, żądnego walki postanowienia.
Halina ukończyła na prowincji seminarjum nauczycielskie w roku 1924-ym i z dyplomem w teczce przyjechała właśnie do matki — emerytki.
Powrót jej do domu stał się najjaśniejszym dniem wdowiego życia pani Olmieńskiej. Czuła się dumną i szczęśliwą, że bądź co bądź, w miarę możności, dopomogła córce do zdobycia zawodu i środków do walki o byt.
Co prawda, o czem innem marzyła dla Haliny!
Matura, uniwersytet, dodatkowe studja muzyki i przedewszystkiem śpiewu (Halina miała słuch idealny i ładny niski kontralt), o tem marzyła