Strona:F. Antoni Ossendowski - Karpaty i Podkarpacie.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

na które z nizin wpełzła już szachownica pól, łąk i małych oaz leśnych. Od Sanoka ku południowi rozbiegły się drogi po Łemkowszczyźnie — koleje, szosy i zwykłe „polskie“ drogi. Na zielonej równinie „dołów“, obrzeżonej dalekimi falami Pogórza i siniejącymi na południu zarysami wyższych gór stapiających się z błękitem pogodnego nieba, drogi tną ziemię żyzną, tyle razy już tratowaną kopytami bachmatów tatarskich, szkap rajtarów szwedzkich i nogami dzikich „sabatów“ węgierskich, aż rozszalała tu wojna światowa, wyczerpaną i wstrząśniętą glebę strugami krwi ludzkiej użyźniając i czerepami ciężkich pocisków głęboko przeorując. Raz po raz ciągną się zagrody łemkowskich i polskich