Strona:F. Antoni Ossendowski - Huculszczyzna.djvu/193

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Rzeczypospolitej, surowo walczącej z bezprawiem. W walce tej giną, nie żądając pomników, umierają niemal bezimiennie strażnicy graniczni, policjanci, gajowi i leśniczowie, słysząc w ostatniej chwili konania poszum boru, poświst wichru halnego i warkot potoku w łożysku kamiennem.
Warkot ten słychać z Hnitesy. To potoki Tonki i Czarny mkną do Perkałabu — górnego biegu Czeremosza Białego. Od klauzy na ujściu Prełucznego rzeka staje się spławną; tam kiermanycze szaleją w piennej kipieli wartu.
Pastuszkowie...
Z połonin ku Czeremoszowi zbiegają ścieżki rzadko uczęszczane, ale od leśniczówki na Jałowiczorze idzie już szeroki płaj, aż ku Hryniawie, gdzie w otoku modrzewi stoi okazałe nadleśnictwo, wpośród łąk kwiecistych, nad Probijną, pędzącą pod skalnemi ukosami Uhrynczyna, Perechrestów i Wielkiej Kobyły. Do tej wartkiej rzeczki z połonin Pnewia mknie potok Hramitny, niedaleko od przysiółka Szykmany, skacząc z potwornych głazów wspaniałym wodospadem. Pomiędzy obu Czeremoszami wcisnęła się hryniawska górzysta kraina, przecięta głębokiemi doli-