Strona:F. Antoni Ossendowski - Huculszczyzna.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

podsycana pięknem lub grozą, ciszą tajemniczą i szalonem rozpasaniem potęg natury znaleźć i wyczuć można nietylko w piosenkach, układanych przez łeginiów, młodych i starych gazdów, pastuchów, drwalów i orylów, lecz i w opowieściach poetyckich, zdumiewających swym rytmem i wyrazistością umiejętnie dobieranych słów, a nawet, podobno, w kolendach. Jednak niezawodnie najbardziej silnie wyraża się ten pęd i zdolność do ujęcia bezpośrednich wrażeń w baśniach i opowiadaniach. Tu nic już nie wstrzymuje bujnej, nieokiełzanej fantazji Hucuła. Mówiące zwierzęta, drzewa zaczarowane, niebywale daleko posunięte bohaterstwo, nadanie ludziom cech półbogów, jakgdyby z nieznanego jeszcze Olimpu jakiejś pierwotnej mitologji zstępujących na ziemię Wierchowiny, wszelkie moce „czarne“, echa kultów, czczących siły przyrody i uosobiających je w istotach ludzkich — wszystkie te przebogate pierwiastki poetyckiej wyobraźni, te barwy i odcienie, wchłaniane przez dusze, czułe na piękno swej ziemi ojczystej i żądne wstrząsów mocnych, rzucają się w oczy człowiekowi o odmiennej kulturze nizinnej, jak oślepiający zygzak błyskawicy, jak strasznie wyrazisty ślad wiatru halnego.