Pociągała mnie do siebie prastara Bazylika Grobu Chrystusowego...
Każdy niemal blok murów jej, każda płyta posadzki, każden przedmiot, znajdujący się w głównej nawie, w kaplicach i w różnych zakątkach tej olbrzymiej budowli — przemawia do wyobraźni i uczucia chrześcijańskiego.
Odwiedzałem bazylikę kilkakrotnie i z biegiem czasu nauczyłem się już przechodzić drogę krzyżową, nie widząc ohydy i brudów, nie słysząc zgiełku, i krzyków panujących na niej.
Przyszedłem do przekonania, że Jerozolimę należy zwiedzać w licznem gronie ludzi, najlepiej razem z uczestnikami masowej pielgrzymki. Idąc w tłumie, łatwiej jest nie zauważyć wszystkiego tego, co obniża wrażenie i budzi zgrozę. Kierownicy pielgrzymek tego rodzaju powinni zwracać szczególną uwagę na to, aby w gronie uczestników był ktoś dobrze obeznany z historją miejsc świętych i umiał podtrzymywać nastrój towarzyszy pielgrzymki w należytem napięciu.
Co do mnie, to musiałem, niestety zwiedzać Ziemię Świętą w samotności.
Za przewodników i doradców miałem tylko książki, które — przewertowałem jeszcze w Warszawie, a w Jerozolimie zaglądałem do nich, szukając niektórych szczegółów.
Ileż to rzewnych myśli wzbudziły we mnie takie książki, jak: „Pielgrzymka do Ziemi Świętej, odprawiona przez ks. Hołowińskiego“, „Les derniers jours de Jérusalem“ de Sauley, Guérin’a, „Jerusalem“, Juljusza Wippera „Jeruzalem za czasów Jezusa Chrystusa i wreszcie Renana„ Origines du Christianisme“!