Strona:F. Antoni Ossendowski - Gasnące ognie.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
50
GASNĄCE OGNIE

Golgota...
Służący dodaje:
— Tuż przed Gospodą przechodzi droga krzyżowa...
Przechyla się przez parapet tarasu i wskazuje mi wąską uliczkę, przez którą jechał dziś od bramy „Bab Sitti Mariam“ mój samochód z szoferem Arabem.
Milczę, pochłonięty myślami i wspomnieniami.
Służący ciągnie dalej, wskazując na lewo.
— Tam, gdzie wznosi się ta duża kopuła z półksiężycem i te wysokie cyprysy — to meczet Omara; tam niegdyś stała świątynia Salomonowa...
Tak nagle przemówiła do mnie tradycja religijna i cała historja Ziemi Świętej, pierwsza historja, której uczyliśmy się w dzieciństwie...
Radość moja rozwiała się. Na jej miejsce przyszło rozrzewnienie i owładnęło mną.
Jestem u samego źródła naszej wiary.
Będę chodził po ziemi, którą stąpał cichy, łagodny Nazareńczyk, Syn Człowieczy, zdradzony i wydany przez Judasza, i on-że Syn Boży, uwielbiany i czczony przez setki miljonów ludzi, w znoju i męce oczekujących spełnienia na ziemi nauki miłości, głoszonej przez Niego prawie dwa tysiące lat temu...
Nagle wypłynął w pamięci mojej cmentarz wojskowy przy drodze do Jerozolimy, ślady okopów, zagrody z drutu kolczastego.
Wojna, rozlew krwi, przekleństwa, jęki konających, ostatnie przedśmiertne rzężenie, łzy rozpaczy...
— O, Boże Wielki! Sędzio najwyższy i najsprawiedliwszy!
W mroku wieków minionych oświeciłeś wtajemniczeniem ludzi cnotliwych i uczyniłeś z nich Proroków Prawdy Twojej. Ludzie nie uwierzyli im, korzyli się przed złotym cielcem i nieczyste życie pędzili.
Syna Swego, ucieleśnioną postać Swoją, posłałeś na ziemię, potem i krwią zbroczoną, zatrutą ohydą grzechów, boś ustami Proroków obiecał przyjście Mesjasza-Zbawiciela, torującego drogę Duchowi.
Ludzie umęczyli Zbawiciela i ukrzyżowali, a naśladowców Jego ścigali bez miłosierdzia.