Strona:F. Antoni Ossendowski - Gasnące ognie.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
35
PIERWSZE WRAŻENIA

Miałem i ja taką przeprawę z szerokiemi spodniami z jedwabiu, z czerwonym fezem i żółtemi pantoflami.
Ponieważ jednak spotykałem w swojem życiu drabów wszelkich gatunków, różnych temperamentów i wszystkich ras, więc wcale mię to nie zaskoczyło i nie zdziwiło.
Odparłem spokojnie:
— Jak pięć funtów, to pięć funtów! Trudno! Oto jeden funt, a resztę dopłacę w porcie, gdyż muszę zmienić czek... Leży w tej kieszeni razem z rewolwerem...
Drab nachmurzył czoło, zerknął podejrzliwie na mnie i skinął na wioślarzy.
Popłynęliśmy szybko naprzód.
W porcie drab w lot wyniósł moje bagaże i, wskoczywszy do szalupy, odpłynął.
— Hej! — krzyknąłem — Chodźmy zmienić czek!
Zaśmiał się wesoło, rzekłbyś, koń zarżał, i skinął ręką niedbale.
— Salam, drabie miły! — pomyślałem, patrząc w ślad szalupy, która mknęła po inną, być może, bardziej naiwną ofiarę — nieobytą z opryszkami portowymi.
Jestem w Jaffie...
Urzędnicy policyjni i celnicy — Żydzi i, o dziwo! prawie wszyscy mówią po polsku i są dla mnie nader życzliwi. Przepuścili mnie poza kolejką, walizek nie oglądali. Lekarz, na którym cięży obowiązek wyławiania chorych na dezynterje tyfus, cholerę, dżumę i trachomę, spojrzawszy na mnie zapytuje:
— Z Warszawy? Cóż tam słychać? Piękne miasto! Proszę o paszport!
Przykleja do niego jakiś papierek z pieczęcią, życzy mi przyjemnego pobytu w Palestynie i doradza, abym natychmiast zwiedził Tel-Awiw.
— Bardzo ciekawe miasto!... — zapewnia mnie.
Przewodnicy, pośrednicy, właściciele samochodów — przeważnie Żydzi, żaden z nich jednak nie zarobił na mnie. Nie było w tem mojej inicjatywy.
Tragarze-Arabowie odrazu odróżniają pasażera Izraelitę od innego cudzoziemca. Do Izraelity nie zbliżają się nawet, zostawiając go na pastwę rodaków jego. Zato nikogo innego