Przejdź do zawartości

Strona:F. Antoni Ossendowski - Gasnące ognie.djvu/402

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
334
GASNĄCE OGNIE

— Są to wszystko rzeczy wielkie i myśli wzniosłe, lecz nie na nasze siły i zamiary. My musimy w cichości i pokorze uprawiać naszą rolę, trzymać się tej ziemi i dążyć do powiększenia pola, domu i obory...
— Tak, to — nasz obowiązek... — odparła spokojnie. — Lecz poza tem kryją się wielkie zamierzenia...
— Zapewne — zgodził się Natan. – Nie będziemy stali im na przeszkodzie, lecz nasze trudy i obowiązki są skromne i powinny stać się naszemi...
Potrząsnęła głową, a kilka czarnych, falistych pasemek włosów spadło na białe, dumne czoło.
— Nasze trudy i obowiązki... — powtórzyła spokojnie i twardo.
Natan ujął ją za ręce i usiadł obok. Rozmawiali ze sobą długo jeszcze.
Opuszczając dom Joraba Ergali, Natan wiedział już o dniu ślubu, nie miał tylko pewności, czy łaskawie spogląda na niego w tej chwili Jahwe z nieba. Zwykle czuł obecność Jego i z wdzięcznością radował się nigdy nie opuszczającem go uczuciem, że wejrzenie Boga spoczywa na nim.
Od tej rozmowy minęło już pięć lat.
Życie Natana płynęło pogodnie i szczęśliwie.
Rachela była żoną najlepszą i ciągle pożądaną. Przyniosła mu córkę i syna.
Natan dokupił sto dunamów ziemi, a później drugie tyle. Bóg błogosławił mu we wszystkiem. Rosa spadała obficie na równinie Akry. Kłosy pszeniczne brzemienne były ziarnem, durro rodziło najlepiej na polu Natanowem, bydło jego miało przypłód, jak w trzodzie Jakóbowej.
Rolnik z zachwytem patrzył na żonę.
Rachela stała się jeszcze piękniejsza.
Gdy szła powolnie i wyniośle, była podobną do królowej, a wtedy zachwycony Natan biegł ku niej, całował jej stopy i śpiewnym głosem mówił cicho, cicho:
— Jakoż są piękne kroki twoje w trzewikach, córko książęca! Stawy udów twoich są jako zawieszenia, urobione ręką rzemieślnika! Łono twoje, jako czasza toczona, która nigdy nie jest bez napoju, jako bróg pszenicy, osadzony liljami! Dwie piersi twoje, jako dwoje małych bliźniąt sar-