Strona:F. Antoni Ossendowski - Gasnące ognie.djvu/393

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
325
EMEK JEZRAEL

i wpływów, żeby dopomóc Żydom w tworzeniu ich „ogniska“ w ścisłych ramach, ustalonych przez Ligę Narodów, o czem mówiono 31 marca 1930 r. w angielskiej Izbie Gmin.
Co do „muru płaczu“ — to, doprawdy, obecnie odgrywa on taką rolę, jaką w Rosji spełniały zmyślone wersje o „rytualnych mordach“, będące prowokacyjnym powodem i pobudką do pogromów.
Wielka Brytanja, uregulowawszy pomyślnie sprawę „ogniska“ żydowskiego, bez wielkiego trudu potrafi oddać „mur płaczu“ w wyłączne posiadanie wyznawców Zakonu Mojżeszowego i na zawsze usunie powód do agitacji, nienawiści i krwawych zajść.
Żydzi zaś powinni pamiętać tekst deklaraji mandatowej z dnia 24 lipca 1922 r. i ostudzić zapały tych, którzy na wielkie niebezpieczeństwo narażają losy swego „ogniska“ narodowego.
Tak myślałem, zbliżając się do Haify.
Żegnając moich uprzejmych towarzyszy, w oczach mecenasa Waschitza spostrzegłem ostre, sarkastyczne błyski.
Może odczuł on moje myśli. Może zgadzał się z niemi, a może — żałował, że pokazał mi Emek Jezrael, który wzbudza tyle głębokiej sympatji, podziwu, szacunku, a zarazem wątpliwości i obaw?
Późno wieczorem, gdy robiłem w hotelu swoje notatki, niespodziewanie zgłosił się do mnie stary Natan. Prosił, abym go zabrał do swego samochodu, ponieważ miał interes w Dżaninie.
Rano pojechaliśmy razem: ja i Natan. Sędziwy, zamyślony, mądry i tragiczny Natan. Przez całą drogę opowiadał mi o swoich dziejach. Powtórzę to, com usłyszał od niego.
Była to współczesna „Pieśń nad pieśniami“, lament Jeremiasza XX wieku, słowa Ekklesiasty, Syna Dawidowego, króla Jerozolimskiego, szloch jego, odradzający się w piersi wynędzniałego, mądrego w rozpaczy „ben-amo“ — syna swego narodu.
— Widziałem wszystko, co się dzieje pod słońcem, a to wszystko — marność i utrapienie ducha. (Ekkl. I, 14).
Temi słowami rozpoczął i zakończył Natan opowiadanie swoje.